Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

pierścienia, zdjęła z szyi czarną plecionkę ze swoją połową i złożyła obie razem.
— Jesteś moją narzeczoną — rzekł wtedy gość nieznajomy — pozostałaś mi wierną, więc gdy z łaski Boga odzyskałem znów ludzką postać, będę cię kochał aż do śmierci, otoczę szczęściem, bogactwem i spełniać będę wszystkie twe życzenia, jak ty spełniałaś wolę ojca. Patrz, czysty jestem dzisiaj, możesz mi podać rękę.
To mówiąc wziął ją za rękę i całował serdecznie, a w tejże chwili weszły starsze siostry, strojne i uśmiechnięte, chociaż z niepokojem i brzydką zazdrością w sercu, gotowe skrycie szkodzić jedna drugiej, byle zdobyć pięknego męża. Dowiedziawszy się prawdy pobladły obydwie i wybiegły z krzykiem, a przed wieczorem jedną znaleziono w rzece, drugą — powieszoną na drzewie.
O północy ktoś zapukał do drzwi byłego żołnierza. Podniósł się z łóżka, otworzył, ale drgnął cały, ujrzawszy diabła w zielonym surducie.
— Nie bój się — rzekł ten ostatni — przecież byłeś żołnierzem! Chciałem ci po-