murem, bramy strzegą dzikie zwierzęta, a samo jabłko ten tylko zerwać może, kto sięgnie po nie przez żelazny pierścień, zawieszony na drzewie. Mój ojciec znalazł raz już drzewo życia, lecz ręka jego nie zmieściła się w pierścień i o mało nie został rozszarpany przez tygrysy.
— O mnie się nie lękaj — zaśmiał się królewicz — poradzę sobie z nimi.
I poszedł rad, że znalazł nowy cel podróży. Mijał góry i doliny, lasy, pola, rzeki, aż po niejakim czasie ujrzał piękny ogród, otoczony wysokim murem. Wkoło leżały dzikie zwierzęta i spały, gdyż południe było skwarne, a podczas nocy czuwając, w dzień bardziej zwykle bywały zmęczone.
Królewicz wiernego siwka przywiązał do drzewa, sam lekko przez lwa przeskoczył, wdrapał się zręcznie na mur wysoki i za chwilę był w ogrodzie. Pośrodku stało wielkie drzewo życia, a złote jabłka świeciły na nim z daleka. Królewicz Orlik bez trwogi dostał się na drzewo, zaledwie jednak sięgnął po najbliższe jabłko, ujrzał przed nim żelazny pierścień, ostry jak miecz obosieczny, w rurkę zwinięty. Pier-
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/115
Ta strona została uwierzytelniona.