Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

zbawić go zasługi spełnienia podjętego obowiązku.
Nagle kur zapiał i wszystko zniknęło. Orlik stracił przytomność i obudził się dopiero, gdy o świcie czarna dziewica weszła z wodą życia, zagoiła ciężkie rany, pokrzepiła członki i z trwogą zapytała, czy nie zrzekł się zamiaru wybawienia jej z mocy wroga.
Królewicz podniósł się zdrowy i silny, spojrzał na jej białe ręce i wzrok niespokojny i oznajmił, że pragnie dokończyć, co zaczął i ma nadzieję przetrwać jeszcze noc ostatnią.
— Ta najcięższa pewno będzie — szepnęła czarna dziewica, lecz Orlikowi zwalczone trudności i przecierpiane męki dodawały męstwa.
— Tchórz cofa się w pół drogi, mężny pójdzie naprzód! — odparł stanowczo i zasiadł do stołu, gdzie już oczekiwało nań wyborne śniadanie.
Dzień upłyną mu jak poprzednio, z tą tylko różnicą, iż doznawał dzisiaj dziwnej ciekawości na myśl o zbliżającej się nocy. To, co zniósł dotąd, wydawało mu się tak