Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

scu grodu. W głównym przedsionku siwy ojciec jego broniąc wejścia do komnat padł ugodzony toporem i kona samotny wśród krwi, dymów, błysków i ognia, a w płonącym pałacu wróg gospodaruje; królowa w kajdanach, blada, czeka na wyrok śmierci szepcząc imię męża i syna; waleczni jej obrońcy polegli albo w niewoli.
Królewicz Orlik patrzał na to wszystko z sercem skamieniałym z bólu, lecz szatan zaśmiał się głośno i szepnął:
— To przyszłość!
Potem skinął berłem na lewo i królewicz ujrzał ojczyste gniazdo nietknięte, spokojne; ojciec z drużyną zasiadł do wieczerzy, pije ze srebrnego kubka, a rycerzom opowiadać każe, co który widział na świecie, a sam myśli pewno o swoim nieobecnym synu. Matka stoi na wieżyczce i przez wysokie okno patrzy na drogę, czy nikt nie powraca, czy gość spóźniony nie zapuka dzisiaj do bramy zamku. Kogo tak wygląda? — łatwo odgadnąć. A nie widzi tego, że ukryty wśród skał i lasów, zbliża się wróg potężny na czele zbrojnych tysięcy, by spokojny