Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

Królewicz przez chwilkę stał olśniony nie mogąc przemówić ani jednego wyrazu. Nagle wyciągnął ręce, pochwycił królewnę i przycisnął ją do serca. Potem zawołał głośno:
— Tak jest, należysz do mnie i musisz być moją żoną! Niech zajedzie złota kareta, gdyż pragnę natychmiast zawieźć cię do najdroższych stęsknionych moich rodziców.
W trzy dni potem w pałacu królewicza Orlika odbywały się gody weselne; wszyscy byli szczęśliwi, stary król uradowany co chwila wznosił zdrowie swej przyszłej synowej, a królowa matka ze wzruszeniem przyciskała ją do serca.
Odtąd królewicz Orlik nie opuszczał rodziców i żył w państwie swoim szczęśliwy z ukochaną żoną.