orszak swój po żonę przyśle, lecz żądał, aby dziś jeszcze stanął w swoim zamku. Czarownica zadowolona wyprowadziła go na drogę i w kilka godzin potem wjeżdżał do stolicy.
Spieszył głównie dlatego, aby ukryć dzieci, gdyż nie dowierzał ich przyszłej macosze, a zanadto je kochał, ażeby pozwolił wyrządzić im najmniejszą krzywdę. Przy pomocy więc starej niańki osadził je w leśnym zamku, tak ukrytym wśród rozległych, nieprzebytych borów, że sam odnaleźć by go nie potrafił, gdyby niańka nie dała mu cudownej przędzy, z której jedną niteczkę gdy rzucił na ziemię, ta snuła się wciąż przed nim ukazując drogę.
Tak zabezpieczywszy przed macochą ukochane dzieci król, wierny danemu słowu, tegoż jeszcze wieczoru ogłosił królową córkę starej czarownicy i wyprawił świetne wesele.
Młoda pani w mężowskim domu robiła, co chciała: stroiła się w diamenty, perły i szafiry, przędła promienie słońca, tkała blask księżyca i z tego szyła sobie nowe szaty; kąpała się w jasnej rosie, zbieranej z róż
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.