Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

uciec im przecież nie może, a i kot bawi się myszą, nim ją udusi; na koniec herszt przemówił:
— Zuch jesteś, więc wart pieczeni. Tylko nie myśl sobie, że się wykpisz od śmierci. Skoro jednak pragniesz z pełnym żołądkiem spróbować mocy tego postronka, niech i tak będzie. Nie powiesz przynajmniej, że nie znamy litości.
Wskazali mu miejsce, sami zajęli swoje.
— No, a ty, braciszku — rzekł stary żołnierz, zwracając się do myśliwego — nie warto morzyć się głodem w ostatniej godzinie.
Lecz młodzieniec jeść nie chciał i usiadł na boku, poważnie myśląc nad czymś i nie spuszczając oczu ze starego żołnierza. Jadł on z takim apetytem, jak gdyby się chciał przygotować na całoroczny post na tamtym świecie: pełne talerze znikały w ustach jego jak pianka, co chwila sięgał znowu do półmiska, a śmiał się przy tym i żartował, jak gdyby nie śmierć okrutna, lecz największa radość czekała go po uczcie.
Zbójcy podziwiali go pomimowolnie i żartowali z nim razem, radzi z wesołego