pięknego konia, którego aż dwóch ludzi prowadziło za cugle, a każdy trzymał mocno i nie spuszczał z niego oczu. Gdy się zbliżyli do góry, każdy chciał wsiąść na rumaka, a drugi go nie dopuszczał. W końcu zaczęli się kłócić, konia przywiązali do drzewa, a sami uderzyli na siebie z dziką zawziętością.
Nasz rycerz patrzał na to, a podszedłszy ku nim zapytał, o co im chodzi.
— Jesteśmy złodziejami — odparli mu szczerze — ukradliśmy konia, który ma ostre kopyta i podobno może się wedrzeć nawet na Szklaną Górę. Otóż chcemy go spróbować, lecz nie dowierzamy sobie i stąd walka.
— Ja was pogodzę — rzekł rycerz. — Wsiądę na waszego konia i w waszych oczach spróbuję, co on potrafi; ażebyście jednak nie myśleli, że was chcę skrzywdzić, powierzę wam tymczasem rzeczy sto razy więcej warte od tego rumaka.
I pokazał im dary królewny.
Złodziejom podobały się te rzeczy i przystali na układ, ale ponieważ dawał im do ręki tylko bułeczkę i pieczeń, chcąc go
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/191
Ta strona została uwierzytelniona.