okrywało plecione, przeźroczyste ściany tego ukrytego ogrodu. Na gałęzi jaworu siedział kruk czarny z białą gwiazdką na głowie i niespokojnie patrzył na drzwi sali, którymi wszedł rycerz w swym płaszczu niewidce.
Rycerz spojrzał na kruka, potem zdjął pierścień z palca i rzucił go do fontanny, a w tej samej chwili spadły złote kajdanki z nóg ptaka, rozsypały się w koło czarne piórka i pod starym jaworem stanęła dziewica z gwiazdką złotą na czole, z perłowymi ząbkami i diamentową koroną na kruczych warkoczach.
— Gdzież jesteś, mój wybawco? — zawołała głosem, który brzmiał jak srebrny dzwonek.
Lecz rycerz zachwycony nie śmiał odrzucić płaszcza, teraz dopiero przypomniawszy sobie, że zamiast zbroi ma szaty żebracze.
— Cudna królewno — przemówił nareszcie — wybacz, że nie śmiem stanąć przed twoim obliczem w sukniach nędzarza, które nosiłem od chwili, gdy stałem się niegodny imienia rycerza.
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/193
Ta strona została uwierzytelniona.