Cóż miał począć wierny sługa? Wiedział, iż na nieszczęście obraz tak był ustawiony, że kto drzwi otwierał, ujrzeć go musiał zaraz; a królewna Wyspy o Złotym Brzegu wymalowana była tak cudownie, że zdawała się żyć, patrzeć i uśmiechać do każdego, kto przed portretem stanął. Prócz tego obraz zdobiły klejnoty, którymi wysadzana była korona pięknej królewny i stąd jaśniał z daleka takim blaskiem, że olśniewał wzrok patrzącego.
Stary sługa wzdychając i potrząsając głową sięgnął do pęka kluczy, wyjął z nich jeden wielki, sztucznie kuty, włożył w zamek, obrócił i pragnąc koniecznie zabezpieczyć młodzieńca przed widokiem obrazu, wszedł pierwszy i zarzucił na złociste ramy własną szatę. Lecz królewicz szarpnął go za rękę, zasłona spadła i cudna dziewica, strojna w klejnoty słonecznego blasku, ukazała się zdumionym oczom patrzącego. Była tak prześliczna, tak żyjąca na portrecie, że nieszczęsny młodzieniec pobladł w jednej chwili i z okrzykiem zachwytu upadł jak martwy na ziemię.
Troskliwie podniósł go wierny opiekun,
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/218
Ta strona została uwierzytelniona.