Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/219

Ta strona została uwierzytelniona.

płacząc zaniósł na łoże i zaczął mocnym winem trzeźwić i nacierać zemdlonego.
— Nieszczęście! — powtarzał przy tym. — Stało się nieszczęście! Co teraz będzie, o Boże!
Królewicz jednak odzyskał przytomność i pierwsze jego słowa były:
— Czyj to portret?
— Córki króla Wyspy o Złotym Brzegu — odparł ze smutkiem wierny sługa.
— Kocham ją tak — rzekł królewicz — iż żyć bez niej nie mogę. Muszę dostać ją za żonę, albo zginę marnie. Tyś moim przyjacielem, więc radź i pomagaj.
Zafrasował się jeszcze bardziej wierny sługa i długo myślał i obmyślał sposób, jakim można zdobyć prześliczną królewnę Wyspy o Złotym Brzegu. Była najbogatszą i najpiękniejszą na świecie, lecz za mąż wyjść nie chciała, bo wiedziała dobrze, iż śmierć niechybna czeka w krótkim czasie wybranego przez nią małżonka.
Myślał i przemyśliwał wierny sługa, stanął wreszcie przed królewiczem i tak powiedział:
— Królu mój i panie, przysiągłem ojcu