Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/226

Ta strona została uwierzytelniona.

i dlatego porwałem cię podstępem, bo wiedziałem, że nie chcesz być niczyją żoną. Gdy ujrzałem twój portret, upadłem zemdlony, a odzyskawszy zmysły powiedziałem sobie, że cię zdobędę lub zginę, bo życie nie ma dla mnie żadnej wartości bez ciebie.
Podobała się ta mowa królewnie i życzliwie spojrzała na pięknego młodzieńca, a kiedy ją przekonał, że bez niej żyć nie potrafi, zgodziła się nareszcie zostać jego żoną i usiłowała serdecznie zapomnieć o wszystkich przepowiedniach i niebezpieczeństwach.
Wierny sługa tymczasem siedział wciąż przy sterze, grał na harfie i słuchał, co szumiały fale, co szeptał wiatr wieczorny, co mówiły gwiazdy mrugając wśród ciemności na sklepieniu nieba. Cieszył się bardzo szczęściem swego pana, ale zapomnieć nie mógł słów starego króla i drżał ciągle przed nieznanym groźnym niebezpieczeństwem.
Raz gdy tak siedział przygrywając z cicha, ujrzał trzy czarne kruki bujające nad okrętem i okrążające go w różnych kierunkach.