bo nikt nie wie, że trzeba przekłuć szyję królewny i ssać z niej krew tak długo, póki się nie ocknie. Jeśli tego nie zrobią, królewicz umrze z żalu, a królewna zostanie żywcem pochowana i nie ma na to rady, bo choćby kto wiedział i wymówił jedno słowo, skamienieje cały od stóp do głowy.
Poleciały kruki, a wierny sługa przestał grać na harfie i do białego ranka siedział zamyślony; a gdy się ocknął wreszcie, blady był i smutny, nie słuchał szumu fali ani szmeru wietrzyka, ale rozważał słowa zmarłego króla i przyjaciela.
— Przysiągłem umrzeć zań nawet — szepnął na koniec z ciężkim i smutnym westchnieniem.
Gdy przybili do lądu, spełniło się wszystko, co kruki przepowiedziały. Złotogrzywy rumak wybiegł z wesołym rżeniem na powitanie króla, który chciał go dosiąść, lecz wierny sługa szybko zbliżył się do konia, wyjął błyszczący sztylet wśród grzywy ukryty i tak nim silnie uderzył w głowę, iż zwierzę padło na miejscu nieżywe.
Królewicz się zadziwił, a zazdrośni dworzanie głośno szemrać zaczęli:
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/229
Ta strona została uwierzytelniona.