Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/250

Ta strona została uwierzytelniona.

wrzeciono, usiadła na wybrzeżu i przędła tak pilnie, iż wkrótce osnuła całe cienką nicią. Wtedy wetknęła je w ziemię i uważała z biciem serca co nastąpi.
Gwałtownie zaszumiała, wzburzyła się woda, uderzyła mocno o wybrzeże i zabrała wrzeciono; a w tej samej chwili ryknęło coś w głębi stawu, spiętrzyły się fale, rozpadła się ciemna woda i na spienionych bałwanach ukazał się strzelec, blady, ze stęsknionym wzrokiem. Ujrzawszy żonę, krzyknął i poskoczył ku niej; w mgnieniu oka pochwycił ją silnie w objęcia i zaczęli szybko uciekać do lasu. Lecz woda w stawie zawrzała gwałtownie, podniosła się aż pod obłoki i z rykiem całą masą zalała zieloną łąkę pokrywając wspólnym grobem biednych zbiegów.
Wierna żona jednakże w chwili niebezpieczeństwa wymówiła w rozpaczy imię dobrej wróżki, która zamieniła ich natychmiast w żaby. Tym sposobem, choć woda porwała ich i zalała, nie pozbawiła życia, tylko rozdzieliła i poniosła w strony przeciwne. Stanąwszy znów na suchej ziemi, strzelec i jego żona odzyskali postać ludz-