Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/297

Ta strona została uwierzytelniona.

Widząc to strzelec powrócił do zamku, zebrał gromadkę ludzi z pustymi wiadrami i kazał im czerpać wodę z małego jeziorka strzegąc się zdradliwej ręki. Spełniono jego rozkaz i na dnie przepaści znaleziono dzikiego leśnego człowieka, brunatnego na ciele, o dzikim wejrzeniu i czarnych włosach, spadających aż do kolan.
Związano go postronkami i przywieziono do zamku. Król wynagrodził strzelca, dla potwora kazał zrobić żelazną klatkę, sam na klucz ją zamknął i klucz złoty królowej oddał do schowania. Tym sposobem nikt nie mógł otworzyć drzwi klatki, potwór był uwięziony a las znowu był dostępny dla każdego.
Leśny mąż siedział w klatce na dziedzińcu królewskim; wszyscy go widzieć mogli i on widział wszystkich, ale nikt się do niego nie zbliżał. Raz mały ośmioletni synek króla na tym samym podwórzu bawił się srebrną piłką, wysadzaną diamentami. Śliczna zabawka w słońcu jaśniała takim blaskiem, że oczy mrużyć trzeba było patrząc na nią; toteż królewicz lubił niezmiernie to cacko, rzucał je w zieloną trawę