Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/304

Ta strona została uwierzytelniona.

mężu leśny!“ Wtedy pośpieszę ci na pomoc, a potęga moja jest wielka, większa niż ci się zdaje.
I zniknął, a biedny chłopiec udał się w swoją drogę. Teraz dopiero spostrzegł, że bardzo wyrósł i zmężniał, gdyż trzy dni, które spędził przy kryształowym źródle, były trzema latami. Długo błąkał się po lesie, jadł korzonki i jagody, spał na mchu i trawie, nim na koniec wyszedł w pole i trafił na chaty ludzkie. Głowę owiązał chustką, aby nie widziano jego jaśniejących złotych włosów i chciał się zgodzić u wieśniaka do roboty. Okazało się jednak, że siły ma za mało i nic nie umie, więc nikt go przyjąć nie chciał i z litości zaledwie dostał kawałek chleba.
Tak wędrował po świecie od wioski do wioski na los swój wyrzekając, aż na koniec zaszedł do wielkiego miasta. Był to królewski zamek, więc udał się tam zaraz, w nadziei, iż znajdzie może jakiekolwiek zajęcie. Roztropny i cichy chłopiec podobał się służbie, pozwolono mu zostać, a po niejakim czasie zabrał go sobie kucharz do pomocy. Musiał mu wodę nosić, drzewo rąbać, poda-