Tym sposobem syn królewski został ogrodniczkiem. Od rana polewał kwiaty, kopał ziemię, wyrywał zielsko, grabił i równał ścieżki i tak był zapracowany, że nieraz pot kroplisty spływał mu po czole.
Raz, gdy tak w dzień gorący pracował gorliwie, chciał się ochłodzić trochę, a ponieważ nikogo więcej nie było w ogrodzie, zdjął białą czapkę z głowy i pozwolił wietrzykowi rozwiać swoje złote włosy. Nie domyślił się jednak, że blask ich zajaśnieje aż w pokoju królewny, która siedząc przy oknie, zdumiona dziwnym światłem, spojrzała w ogród i ujrzała chłopca ze złotymi, jaśniejącymi jak słońce włosami.
Zawołała na niego, aby przyniósł jej bukiet; przestraszony ogrodniczek szybko ukrył włosy pod czapkę, zerwał wiązankę świeżych polnych kwiatów i szedł do pokoju królewny. Na dziedzińcu jednak spotkał ogrodnika.
— Jak możesz tak brzydkie kwiaty nieść królewnie! — zawołał. — Rzuć je i urwij piękniejszych w ogrodzie.
— Tamte ma co dzień — rzekł chłopiec — a tych nie zna może, więc będą jej
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/306
Ta strona została uwierzytelniona.