nę, ogrodniczek zaczął prosić, aby i jego wzięli.
— Jestem młody, zdrów i silny — mówił — nie mogę pozostać w domu, gdy inni walczyć będą.
Śmiała się z niego służba i dworzanie pytając, czy kiedy widział miecz i zbroję; ale chcąc go się pozbyć, obiecali nareszcie, że mu w stajni konia zostawią.
Gdy wszyscy wyruszyli za bramy zamkowe, ogrodniczek poszedł do stajni, znalazł tam kulawego i starego konia, lecz dosiadł go i pośpieszył za innymi. Cała służba śmiała się patrząc na niego z okien, a dziewczęta palcami go pokazywały i pytały, czy jedzie wojować z żabami.
Tymczasem ogrodniczek znalazłszy się w czystym polu, gdzie nikogo nie było, obrócił się w cztery strony i zawołał:
— Przez moc cudownego źródła, wzywam cię, mężu leśny!
W tej samej chwili zahuczało w powietrzu i znany głos zapytał:
— Czego chcesz, przyjacielu?
— Chcę rumaka, abym mógł pojechać na wojnę.
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/308
Ta strona została uwierzytelniona.