Bednarz wrócił bogaczem z tej nocnej wyprawy, lecz żona miała złe przeczucie, nie cieszyła się tym wcale i z niezwykłą trwogą spoglądała na dzieci.
A brat bogaty kazał swojej żonie, ażeby własnoręcznie upiekła żar-ptaka, złote piórka oskubała i do ręki mu oddała, a serce i wątróbkę uważnie wyjęła i nie uroniła żadnej okruszynki. Wszystko to sam zjeść zamierzał bez podziału, wiedząc dobrze, co zyskać może tym sposobem.
Posłuszna żona spełniła jego polecenie i właśnie kiedy piekła na rożnie żar-ptaka, bracia bliźnięta, synowie bednarza, wesoło wbiegli do kuchni, powitali stryjenkę i zaczęli ciekawie zaglądać w kąciki. Pieczyste było już prawie gotowe, więc odchodząc po nakrycie, kazała im stryjenka, aby dali na nie baczenie. Posłuchali z ochotą: jeden obracał rożen, drugi poprawiał drewka; wtem kilka kawałków spadło na brytwannę.
— Co spadnie, to już dla nas — rzekł starszy wesoło; — stryjenka zawsze tak mówi.
I nie namyślając się długo chwycili
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/327
Ta strona została uwierzytelniona.