leźć dobrą służbę; jechał wciąż dalej i dalej, otoczony drużyną. Dużo widział, podziwiał, poznał kawał świata i na koniec zajechał do pewnego miasta, którego wszystkie domy, strojne w zieloność i kwiaty, zwiastowały wesołą jakąś uroczystość.
— Cóż to za święto u was? — spytał oberżysty, zatrzymawszy się w przydrożnej gospodzie.
— Wielkie święto i wielka radość: starsza królewna, która przed rokiem oddaną była na pożarcie smokowi, zostaje dzisiaj żoną swego zbawcy, marszałka dworu, który zabił smoka. Dzielny ten bohater dawno byłby dostał razem z nią połowę królestwa, gdyby nie to, że dziewica uczyniła ślub, iż rok cały od chwili ocalenia niczyją żoną nie będzie.
Ze zdziwieniem wysłuchał tej wieści młodzieniec. Poznał teraz, iż powtórnie znalazł się w tym samym mieście i nie wiedział, co ma myśleć o niewdzięcznej królewnie; postanowił jednak dojść prawdy i ukarać winnych.
Nazajutrz był dzień wesela. Gdy gospo-
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/350
Ta strona została uwierzytelniona.