— To nie królewskie wino; daj lepszego.
Piwniczy spojrzał chmurnie, nie śmiał jednak się sprzeciwić, poszedł do drugiej beczki i natoczył wina, przeznaczonego dla marszałka dworu, ministrów i dostojników.
— Daj no mi wpierw pokosztować — odezwał się lew znowu.
Piwniczy podał mu szklankę, lew wychylił ją do połowy, resztę wylał i rzekł ze wzgardą.
— Chciałeś mnie znowu oszukać; to nie królewskie wino, chociaż lepsze od tamtego.
— Co ty się możesz znać na tym! — zawołał piwniczy w gniewie.
Lecz w tejże chwili silne uderzenie potężnej łapy powaliło go na ziemię, a gdy się podniósł, już w milczeniu i z pokorą zaprowadził lwa do oddzielnej piwnicy, gdzie stało królewskie wino, natoczył go dzban spory i chciał wyjść, ale pierwej lew pragnął jeszcze skosztować napoju. Wypiwszy całą szklankę, mruknął z zadowoleniem, a chociaż mu się w głowie porządnie kręciło, przyprowadził piwniczego przed
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/357
Ta strona została uwierzytelniona.