Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/365

Ta strona została uwierzytelniona.

„Bór niedostępny“ nęcił cudną zielonością, niby otchłań tajemnicza, pełna chłodu i cienia, ludzie jednak niechętnie jechali w tę stronę. Nagle prześliczna srebrno-biała łania ukazała się na skraju gęstwiny i mignąwszy między drzewami zniknęła, aby po chwili błysnąć nieco dalej.
Radosny zachwycony chciał pogonić za nią, lecz towarzysze błagali go, żeby nie puszczał się za nieznanym i dziwnym zwierzęciem. Wtedy rzekł do nich:
— Zaczekajcie tu na mnie; sam chcę i muszę zabić to czarodziejskie zwierzę, a wówczas bór niedostępny będzie uwolniony od czarów.
Panowie i dworzanie zgodzić się nie chcieli, ale rozkazał im słowem królewskim, więc pozostali na brzegu lasu, on zaś zaczął ścigać łanię i ścigał ją tak długo, aż zmrok wieczorny zapadł.
Wtedy znikła łania, otoczyły go ciemności, a gdy zatrąbił w swój róg wyzłacany, nikt nie usłyszał jego głosu, gdyż był daleko w głębi puszczy. Widząc, że nocować tutaj musi, zsiadł z dzielnego rumaka, przywiązał go do drzewa, rozpalił ognisko, roz-