z tego niespodziewanego odkrycia, gdyż nieszczęśliwy królewicz podobał się jej bardzo. Urządzono więc wspaniałe wesele, a gdy rozjechali się goście, państwo młodzi postanowili spać od świtu do zmroku, a od zmroku do świtu żyć jak wszyscy ludzie.
I było im dobrze. Dnia pewnego jednak lew rzekł do żony:
— Jutro wesele twej najstarszej siostry, jeśli chcesz odwiedzić ojca i być na zabawie, moje lwy cię odwiozą i zaczekają na ciebie.
Młoda królowa zgodziła się chętnie, mąż odprowadził ją aż do granicy swego państwa, potem wrócił do domu; ona zaś zajechała przed ojcowski zamek w złotej karecie, przez cztery lwy ciągnionej.
Wielkie było zdziwienie i radość w książęcym domu, kiedy najmłodsza córka opowiadała o sobie. Wszyscy myśleli, że zginęła dawno w pazurach lwa okrutnego, toteż stary książę aż osiwiał ze zmartwienia, a widząc ją teraz nie mógł jej się napatrzyć i nasłuchać jej głosu.
Po weselu kazał córce pozdrowić zięcia z całego serca, a liczny orszak towarzyszył
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.