jąc się wcale za siebie, nie patrząc w górę, śledząc tylko pilnie białe piórka i czerwone krople krwi, które padały co siedem kroków na ziemię.
I tak biegła lata całe nie myśląc o niczym, nie wypoczywając prawie, żywiąc się tym tylko, co przy drodze przypadkiem znaleźć mogła i nie płacząc, aby oczy nie straciły drogiego śladu. Zdarte obuwie dawno z nóg jej spadło, stopy poraniły ostre ciernie i kamienie, królewskie szaty zamieniły się w łachmany, piękne włosy kurz przysypał, słońce spaliło białą skórę na jej twarzy, — ale ona nie czuła bólu, ani umęczenia, nie wstydziła się łachmanów, w których wyglądała na żebraczkę, nie żałowała swej piękności ani młodego wieku, tylko wciąż biegła i biegła przed siebie, ścigana trwogą, by nie stracić śladu, w którym pokładała ostatnią nadzieję.
Już rok siódmy dobiegał do końca, siły biednej kobiety niknęły z dniem każdym, ale nie słabła miłość w jej gorącym sercu i ona dodawała jej siły i otuchy. Tak niedługo już, tak niedługo! Tyle czasu, trudów za tobą, przed tobą mała chwilka...
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/53
Ta strona została uwierzytelniona.