stamtąd zioła, owoce leśne i jagody, wieczorem powracała na szczyt góry, pieściła gąski, potem brała wrzeciono i z gęsiareczką razem przędła cienkie nici, dopóki jasny księżyc nie zaświecił na niebie. Wtedy dziewczyna biegła z kolei w dolinę, a staruszka czekała na nią przy kądzieli. Gęsiareczka powracała zawsze przed północą i zawsze przynosiła swojej opiekunce złotem haftowaną z przędzy pajęczej chustkę, pełną przecudnych pereł...
Dnia pewnego staruszka więcej była zamyślona niż zwykle; dziwny uśmiech osiadł na jej bezzębnych ustach, w oczach migało szczególne światełko, a nitka rwała się w ręku. Na koniec spojrzała w okno i zwróciła się do dziewczęcia.
— Czemu nie idziesz? — spytała trochę niecierpliwie.
— Jeszcze miesiąc nie świeci.
— Zaświeci za chwilę. Spiesz i powracaj prędko, czeka na nas robota.
Gęsiareczka ze zdziwieniem spojrzała na starą, lecz przywykła do posłuszeństwa, postawiła w kącie kądziel i wrzeciono, wzięła ze skrzyni złotem haftowaną z pajęczej
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/84
Ta strona została uwierzytelniona.