Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/94

Ta strona została uwierzytelniona.

myśli sobie, co tam zastanie w domu na swoim zagonie.
A jeden młody żołnierz szedł ze spuszczoną głową i niepilno mu było pod rodzinną strzechę. Nie miał żony ani dzieci, rodzice dawno mu pomarli, a braciom nie niósł zdobyczy, więc nie był nawet pewien, czy zechcą jeszcze wpuścić go do chaty.
A cóż miał robić? Gdy usłyszał o wojnie, nie mógł usiedzieć jak inni za piecem; porzucił rolę, poszedł służyć królowi, choć mu zapowiedzieli, że jeśli powróci z pustymi rękoma do nich, znać go nie chcą wcale. Młody żołnierz bił się dzielnie, nie lękał się wroga, nie drżał przed ogniem ani mieczem nagim, to też po skończonej wojnie dowódca zawiesił na jego piersi znak zasługi i uznania, skarbnik wypłacił mu żołd niebogaty, towarzysze przyjaźnie ścisnęli za rękę i wszyscy się rozeszli. Sam pozostał teraz, sam na szerokim stepie.
Idzie i myśli sobie, jak go powitają bracia: czy dadzą część ojcowizny, czy pozwolą zostać w chacie? Idzie i myśli. Nagle zastępuje mu drogę człowiek wysoki, chudy,