Ta strona została uwierzytelniona.
— 12 —
Uciekały biedaczki strwożone, umykały od strzałów i naganki.
Biegły zrozpaczone samiczki do pozostawionych w norach dzieci, uciekały samce, słysząc tuż za sobą gonitwę.
Właśnie jeden z zajączków pędził ile mu sił starczyło w stronę chatki otwartej, gdzie na puchowej pościeli leżał wilk bury i sapał i chrapał na cały las.
Tuż za zającem pędził z strzelbą myśliwy.
Znał on babcię Czerwonego Kapturka, znał i tę ostatnią i lubił bardzo miłą, kochaną dziewczynkę, która nieraz, będąc w lesie u swej babusi, podawała spragnionemu szklankę mleka lub wody źródlanej.
Zdziwiły go drzwi otwarte, czego nigdy przedtem nie było, zdziwiły go szeregi zaglądającego do okna ptactwa.
— Czy się nie stało jakie nieszczęś-