Strona:Bracia Grimm - Jaś i Małgosia.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.
— 11 —

— Nie gniewam się, — odparła, jak mogła najsłodziej czarownica, — chodźcie do domu, dostaniecie jeść i spać się położycie, a jutro zobaczymy, co będzie z wami, moje dzieci.
Z trwogą wewnętrzną weszły dzieci do chaty, ale cóż miały począć?
Drugiej takiej nocy nie przeżyłyby...
Ułożyły się cicho w kątku za piecem i nie słyszały i nie widziały, jak zła kobieta zacierała ręce z radości, że zdarzyła się jej taka gratka.
Czarami robiła to, że gdy ktoś szedł chatka jej pokrywała się przysmakami i przynęcała ludzi, których ona zwabiwszy do mieszkania, piekła i zjadała ze smakiem. Tenże sam los miał spotkać biedne zabłąkane dzieci.
Nazajutrz kazała Małgosi sprzątać izbę i gotować śniadanie, co mała dzieweczka robiła z trudem, za ciężkie to było zadanie na jej siły.
Krzyczała, hałasowała, groziła, że