Czarownica nie przeczuwała, co ją czeka. Położyła się w całej długości na łopacie, wtedy Małgosia z całej siły wsunęła ją szybko do pieca i czemprędzej drzwi do pieca zatrzasnęła.
Krzyczała, wołała o ratunek niegodziwa czarownica, wreszcie ucichła. Jakie życie, taki i koniec.
Małgosia uwolniła czemprędzej braciszka z komórki. Całowali się i płakali z radości. Znalazłszy dużo złota u czarownicy, zabrali co się dało i wyszli.
Gdy w kilka minut obejrzeli się poza siebie, zobaczyli tylko trochę popiołu.
Z chatki nie pozostało ani śladu.
Wrócili szczęśliwie do domu, prowadzeni przez kruka, który pamiętał, że rzucali mu nieraz pokarm ukradkiem przed czarownicą.
Witali ich rodzice ze łzami radości tembardziej, że dostali trochę zajęcia i poszukiwali swojej Małgosi i Jasia w lesie, nie mogąc na ich ślad natrafić.
Strona:Bracia Grimm - Jaś i Małgosia.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.
— 15 —