Ta strona została uwierzytelniona.
— 10 —
— Ach, jaka ta Elżbieta mądra! — i też zaczął płakać.
Narzeczony siedział długo sam na górze, aż wreszcie zniecierpliwiony pomyślał sobie, że oni wszyscy może tam na niego czekają, więc trzeba zejść i zobaczyć, co oni tam robią.
Przyszedłszy, ujrzał wszystkich pięcioro płaczących, a jedno drugie starało się przekrzyczeć.
— Cóż za nieszczęście się stało? — zapytał.
— Ach, drogi mój Janie, — odrzekła Elżbieta, — jeżeli się pobierzemy i będziemy mieli dziecko i gdy wyrośnie, a my go tu może przyślemy natoczyć piwa, to może mu kielnia zatknięta w ścianie spaść na głowę i zabić i jakże my nie mamy płakać?
— A teraz, — rzekł Jan — więcej mnie rozumu na użytek domowy nie potrzeba,