Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —
Nie mógł się oprzeć myśli, jakby to dobrze było gdyby ich właśnie teraz nie potrzebował dźwigać. Przyczołgał się jak komar do studni przydrożnej, chciał odpocząć i pokrzepić się wodą świeżą, ażeby jednak nie uszkodzić kamieni, siadając położył je obok siebie na brzegu studni. Wtem schyliwszy się, by zaczerpnąć wody, potrącił kamienie, które stoczyły się do wody. Jan widząc własnemi oczyma znikające w głębi kamienie, zerwał się z radości, potem uklęknął i dziękował gorąco Bogu, że mu okazał tak wielką łaskę, że go uwolnił od tych ciężkich kamieni, które mu tylko przeszkadzały.
— Tak szczęśliwego człowieka jak ja, niema pod słońcem!
Z lekkiem sercem, wolny od wszelkich ciężarów, pobiegł szybko do domu swej matki.
KONIEC