i jak wywdzięczyć się za to, żem znów królem tych krzewów prześlicznych, tych malin soczystych i że patrzeć mogę na cudny błękit nieba i ogrzewać się promieniami złocistego słońca.
I oto przyszłyście tutaj i dałyście mi sposobność okazania choć w części mojej wdzięczności, przysługując się wam, dając wygody w lesie i zażądane przez was, pożywienie.
Nie stanąłem przed wami odrazu, aby was nie przerażać. W ciemnościach bowiem, wszystko wydaje się straszne.
Podarowałem wam wszystko niewidzialnie.
Dziś dopiero, gdy się rozwidniło i śpiew ptasząt obudził was, drogie dzieweczki, stanąłem przy was, aby, gdy zażądacie czego odemnie, być na wasze rozkazy.
I oto wyraziłyście życzenie poznania mnie... przeto jestem i dziękuję wam za wasze dobre serduszka, za litość nad biednym robaczkiem... Bądźcie zawsze
Strona:Bracia Grimm - Władca malinowy.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.
— 12 —