Ta strona została uwierzytelniona.
— 12 —
jąc się nad martwym koniem i odprzęgając go od wozu.
— To jeszcze nie ostatnie twoje nieszczęście, — krzyknął wróbel. — Mój przyjaciel musi być należycie pomszczony!
I umieściwszy się pod wozem zaczął znowu wiercić ostrym swym dziobkiem beczułkę, dopóki nie polało się wino.
Nie było już ani jednej kropelki, gdy woźnica uczuwszy lekkość zajrzał do wozu.
— O! ja nieszczęsny! — wykrzyknął — co pocznę? Wszystkie wino popłynęło strugą... o! ty niegodziwy wróblu! Ja cię teraz zabiję! Ale wróbel umykał tak szybko, iż nie sposób było go zabić.
Wreszcie usiadł na głowie konia, a gdy ciężki drąg woźnicy zawisł nad ciałkiem ptaszyny, umknął wróbel, a drąg padłszy na czaszkę konia, zabił go i osunął na ziemię.