Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —
A tymczasem wróbel poleciał naprzód i gwizdem przeciągłym zwołał tysiące takich jak on wróbli na pole złego woźnicy.
— Stała mi się krzywda! — mówił usiadłszy na dachu stodoły — zabito mi przyjaciela psa...
Zły człowiek nie chciał ustąpić z drogi i przejechał nieszczęśliwego. Zjedzmy mu za ten czyn bezlitośny to wszystko ziarno na polu w snopach.
Zbrodniarz żyć w dostatku nie powinien!
Rzuciło się ptactwo i żarłocznie objadło kłosy z ziaren, a gdy nadchodził woźnica odleciały nie pozostawiwszy niczego prócz słomy.
— Nieszczęście! — zawołała żona woźnicy, spotykając go przed domem.
— Jakieś ptactwo rzuciło się jak szarańcza na nasze pole i objadło kłosy z ziaren.