Ta strona została uwierzytelniona.
— 8 —
jeden powiew wietrzyku nie naruszał tej ciszy.
Rozejrzała się ciekawie wokoło.
Wszystko jakieś inne niż wtedy, gdy z nieodstępną damą dworu spacerowała poza pałacem.
Dziwiła ją tylko niezwykłą cisza wokół panująca i wysoka wieża, z której tryskał maleńki płomyczek.
— Co to? Kto tam siedzi? — myślała Różyczka.
— Pójdę, zobaczę, toć nic mi się nie stanie!
Po krętych schodach weszła na wysokie piętro i spostrzegła małe drzwiczki w których tkwił klucz.
Czemprędzej obróciła klucz w zam ku i otworzyła.
Mała, cicha, schludna izdebka, a w niej siwa, jak gołąb staruszeczka, taka miła, taka miluteńka...