WALERY.
Wierzaj, droga! to żadne nie będą wykręty
Podłe... Niech cię ta trupia maska nie przestrasza:
Jej celem, przekonanie naoczne Tomasza
Niewiernego o pewnych istot człowieczeństwie,
Których on dotąd w ludzkiem widział społeczeństwie
Wyrodkami — bez zasług — z pracą pożyteczną
Poróżnionych... (Stasia ociera łzę.)
O miła! w tę ranę serdeczną
Dłoń włożywszy, on uzna nasze ludzkie prawa,
I nie odgrodzi szczęściu... Czemużeś tak łzawa
Stasieńko?... O! bądź tylko dobrej, błogiej myśli —
To miłość nasza biedna takie środki kreśli...
Nadzieję!...
STASIA
Dobrze, dobrze! więc coż mi wypada
Czynić?...
PIOTR.
Niechaj panienka napowrót się skrada
Do swego pokoiku, tak niepostrzeżenie
Jak przedtem do nas — słówkiem nic więcej o scenie
Owszem, udać przed papą obojętność pewną
Dla... aktora —
WALERY.
Stasieńko, czemuś ty znów rzewną?...
STASIA.
PIOTR (znacząco.)
O wszystkiem... nie pisnąć nikomu!
Aż gdy już głośne krzyki rozniosą po domu:
Żyje! żyje! zmartwychwstał!... jakby na skinienie
Potrzeba zejść tu do nas... (całuje jej rękę.)
Kłaniam uniżenie!
STASIA.
WALERY.
PIOTR.
Reszta się ułoży
Sama przez się... A teraz do dzieła, kto hoży!
STASIA.
Oddalam się — postąpię jak mi naznaczono...
Walery!...
|