Że pierwiej umrzeć musi, kto chciałby do nieba... (wpatruje się w lustro.)
Ach, jakiż ze mnie głupi trup!... (maże na twarzy dalej.) (wstaje i chowa przybory do szafki.)
Stało się! — już po śmierci! — teraz właśnie stoję (słychać klucz we drzwi.)
Ha, słyszę pobrzęk klucza... (wpada Piotr.)
Scena V.
WALERY, PIOTR.
WALERY.
Ach, Pietrze mój, Pietrze!... (udaje trupią bezwładność rzuciwszy się w krzesło.)
PIOTR (zadyszany.)
Śmierć poszła już przez niebo, ziemię i powietrze! WALERY.
O, poczciwa duszka!... PIOTR.
Teraz biegnę do papy... WALERY.
Ja ci do pomocy |
Strona:Bronisław Komorowski - Po śmierci.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.