PAN TOMASZ (zły widocznie.)
Coż to szkodzi?! KRONIKARZ.
Wszak nieboszczyk był wielki... Myślałem... PIOTR (d. s.)
Wybornie! PAN TOMASZ (przedrzeźniająco.)
Wielkim?! wielkim!... KRONIKARZ.
Coż przecie? PAN TOMASZ (j. p.)
Nic — tak, gdy upornie KRONIKARZ.
Co? PAN TOMASZ (z pasją.)
Wielkim był! wielkim! ogromnym!... KRONIKARZ (n. s. zdziwiony.)
Czy ja z nieprzytomnym (do pana Tomasza z ukłonem.)
Racz pan wybaczyć, jeślim dotknął go niemile
Scena XI.
PAN TOMASZ, PIOTR.
PAN TOMASZ (za odchodzącym ze złością.)
Jak mi ten łotr bluźni!... (ogląda się ze wszystkich strón.)
Czy ja już także może patrzę na hołysza, (wchodzi Mistrz Rzeźbiarz z przyborami do modelowania.)
|
Strona:Bronisław Komorowski - Po śmierci.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.