(kicha — a nie mogąc się powstrzymać, zatyka nos dłonią.)
Słodki sen!... PAN TOMASZ (zadowolony nadzwyczajnie.)
No, no — któżby chciał się w grób położyć WALERY.
Tak, tak — życie miłe... PAN TOMASZ.
Ej, będziesz, będziesz żył!... (sadzają Walerego na krześle.)
WALERY (po chwili, słabo.)
Mogiłę WŁADYSŁAW (pokazując z uszanowaniem pana Tomasza.)
Oto WALERY (gorąco, ściskając dłoń pana Tomasza.)
Ach, panie!... PAN TOMASZ (ucieszony.)
Tak, tak! Parka Kloto WŁADYSŁAW (patetycznie.)
Tak, prawdziwie, cudowną!... Choć zgasną
|
Strona:Bronisław Komorowski - Po śmierci.djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.