Ta strona została uwierzytelniona.
Scena XIX.
PAN TOMASZ, WALERY — później STASIA i PIOTR.
WALERY (do pana Tomana, niemego pod wrażeniem tryumfu.)
Panie mój!... (słychać głosy z ulicy. Piotr wchodzi ze Stasią, i zostają w głębi pokoju.)
PAN TOMASZ (przejęty.)
W tych krzykach WALERY (porozumiawszy się oczyma z Stasią, gorąco.)
O, więc teraz zadość (przyklęka przed panem Tomaszem.)
Zbawco życia, STASIA (rzucając się ojcu do nóg.)
Ojcze!... PAN TOMASZ (zakłopotany.)
Zkądś — z ukrycia STASIA.
Ojcze!... PAN TOMASZ (rozczulony.)
No, no... bez płaczu... (wybucha śmiechem.) WALERY i STASIA (całują jego dłonie gorąco.)
Jedyny!... PIOTR (na boku łzę ociera.)
Szczęśliwi!... ale godni — godni szczęścia ludzie!... |