Strona:Bronisław Rajchman - Wycieczka na Łomnicę.djvu/111

Ta strona została przepisana.

Rzeczywiście północna ściana rozpadliny, którą góral zaproponował, była prawie pionową.
Połączono jednak obie rady w jeden projekt i poszliśmy wązkim szlakiem skalno-śnieżnym, utworzonym przez dolną, skruszoną część ściany i brzeg płachty śnieżnéj, i z niemałym trudem oraz nakładem zręczności wydostaliśmy się na brzeg wyłomu.
Na przełęczy, opierając się parciu szalonego wiatru, odpoczywaliśmy, bawieni anegdotkami i bajkami, opowiadanemi przez starego Sabałę. Rzecz szczególna a charakterystyczna dla ludu zakopiańskiego: żadna z tych bajek nie dotyczyła czarownic, strachów i t. d., lecz wszystkie były w rodzaju Ezopowych. Zdaje się, że wiele z nich zawdzięcza swój początek samemu opowiadaczowi, znanemu z rzeczywistego dowcipu. Dla charakterystyki przytoczę jednę z nich, starając się zachować styl i wyrazy góralskie.
„Hej! — Pan Bóg na początku dawał zwierzętom talenty, każdemu osobny, aby się mogły wyżywić. Wilkowi powiada: będziesz orał...
No! A potém już będę jadł? — pyta wilk.
— O ni! potém zasiejesz.
— I już będę jadł?
— O ni! potém będziesz żął.
— I już będę jadł?
— O ni! potém zmłócisz.
I tak opowiedział mu Pan Bóg syćkie roboty około chleba a wilk zawsze pyta: cy już będę jadł? To za dużo wilkowi się zdało i pyta (prosi) coś