Strona:Bronisław Rajchman - Wycieczka na Łomnicę.djvu/119

Ta strona została przepisana.

na którym jednak może się obrócić, przezwycięża często swój strach przed człowiekiem i biegnie ku niemu. Jeśli strzelec nie zajmuje wtedy dość pewnego miejsca, to pozostaje mu tylko albo położyć się na gzémsie, albo przysunąć się do ściany skalistéj, aby kozica przezeń lub obok niego przeskoczyć mogła. W przeciwnym razie może być strącony w przepaść.
W porze miłosnéj, która się aż do połowy stycznia przeciąga, kozły toczą pomiędzy sobą zajadłe walki. Nieraz się zdarza że jeden drugiego śmiertelnie rani rogami, goni całemi godzinami lub wpadłszy na brzeg przepaści zrzuca w otchłań. Kozica chętnie przyjmuje zwycięzcę, żyje z nim społem samotnie, aż do nastąpienia silnych mrozów, i dopiéro wtedy oboje wracają do stada. Po dwudziestu tygodniach rodzi sie jedno lub dwa koźlątka, przy końcu kwietnia lub na początku maja. Ssą one przeszło sześć miesięcy, schowane w suchém miejscu, pod ustronnym zakrytym dachem skalistym.
O ostrożności, przezorności i rozumie kozic opowiadają zadziwiające rzeczy. To jedno może starczyć za dowód. Tschudi widział stado kozic, które chciało przejść przez bardzo stromy i niebezpieczny żleb, pokryty obsuwającemi się piargami. Kozica przodująca wyszła naprzód i posuwała się w górę powoli, ostrożnie, aby kamienia nie zrzucić; reszta stada czekała, i dopiéro wtedy, gdy już przodująca dosięgła wiérzchu i kamienie przestały spadać, poszła za nią druga, potém koleją trzecia i t. d. Te