Strona:Bronisław Rajchman - Wycieczka na Łomnicę.djvu/14

Ta strona została przepisana.

chata cyganów. Lecz czyż to chata? Cztéry słupy węgłowe — pochylające się ku rozmaitym stronom świata, pokryte z góry dachem, a z boku obite odpadającemi deskami, których było za mało do ochrouy wnętrza od wiatru i dészczu a za dużo, jeśli mieszkańcom chodziło głównie o promienie słoneczne — stanowiły ogrodzenie, w których jurgowscy cyganie mieli ognisko domowe. Taka chata jest nieodstępnym atrybutem każdéj wsi węgierskiéj.
Cała familia, reprezentowana przez czarnych, brudnych i prawie nagich małżonków, oraz kilkoro konsolacyi, wybiegła na nasze spotkanie i, wyciągnąwszy ręce, żebrała. Dzieciom i matce malowała się na twarzy chciwość, tatko zaś stał poważnie i dumnie, nie wyciągnąwszy nawet ręki, tak jakby mu się wyżebrany haracz z prawa należał. Rzuciliśmy kilka centów.
Ta nawpół zapadła i brudna chata, ze ścianami łatanemi powietrzem, daje najdokładniejsze pojęcie o charakterze i sposobie życia cyganów. A jednak ten lud leniwy, nieporządny, znikczemniały, wstrętny, obdarzony jest zdolnościami umysłowemi i fizycznemi, którychby mu inne mogły pozazdrościć. Dziwiło mnie to zawsze, dlaczego nie osiądą w miejscu, dlaczego nie zajmą się rzemiosłem, aby używać życia spokojnego i szczęśliwego, zamiast włóczyć się po lasach i górach. Jednakże po zakosztowaniu powabów życia dzikiego, zrozumiałem ich niechęć do życia w pracy śród spółeczeństw. Straciliby nieograniczoną swobodę, która im jest droższą od wszyst-