kiego na świecie, którą wolą okupić abnegacyą, chłodem, głodem i prześladowaniem ze strony innych ludzi, aniżeli sprzedać ją za spokojny dobrobyt. Zyskaliby wprawdzie coś innego, niezmiernie ważnego, ale cygan nie ma do tego zmysłu. On chce być dwunożném zwierzęciem, takiém jakiém wyszedł z łona natury i w dziki sposób chce świata używać. On tonie w niebie gwiaździstém, oczyma patrzy na bory, doliny i góry, chwyta uchem tajemnicze szepty traw i drzew, ale nigdy w umyśle jego nie pojawia się pytanie „dlaczego?“ Nie targa się więc w swych więzach, używa swobodnie, ale dla cywilizacyi jest stracony.
Cyganie są bezwątpienia najpoetyczniejszém i najfilozoficzniejszém plemieniem w świecie; ale wychowała ich nie ta poezya, która każe nieść sztandar na mury twierdz i wyżyny wiedzy, nie ta która każe człowiekowi doskonalić się, nie poezya idei i czynu, lecz poezya bierności i użycia. Ona pozwala jednostce spędzić życie prawie bez troski, lecz plemiona upadla i zabija.
W Jurgowie uderza ze wszech stron zamożność mieszkańców, stanowiąca znaczny kontrast z nędzą wiosek polskich. Mało nawet jest miasteczek w Galicyi i Królestwie, któreby posiadały budynki tak wielkie jak ta wieś. Wiele jest pomiędzy niemi murowanych. A tylko rzeczka dzieli tę wieś od Galicyi... Czyżby się już tak nagle natura gruntu zmieniła? Co najdziwniejsza, to to, że Jurgów zamieszkują tak samo górale polscy jak i północne stoki Karpat.
Strona:Bronisław Rajchman - Wycieczka na Łomnicę.djvu/15
Ta strona została przepisana.