i pola należą do gromady, skłaniali włościan do nieuiszczania opłaty, właśnie dla stwierdzenia prawa swéj własności; usłuchano ich i pomimo przekonywań, próśb, błagań nawet ze strony panów, a szczególniéj pań, aby się lekkomyślnym krokiem nie unieszczęśliwiali, górale wytoczyli, panom proces. Naturalnie, że panowie wygrali, gdyż używali tylko praw nabytych od rządu. Pomimo to jednak zaproponowali znowu góralom zgodę i powrót do dawniejszych stosunków. Ale górale, pomimo przegrania procesu, wzbraniali się płacić. Gdy na urzędowe wezwania nie chcieli opuścić łąki, wojsko cesarsko-królewskie zburzyło ich szałasy...
Opowiedziałem rzecz w krótkości, ale ileż tam było obustronnych aktów gwałtu, niesprawiedliwości popełnionych w rozdrażnieniu, któreby niejeden temat dały do dramatu! Tomy nie starczyłyby na opisanie wszystkiego. Kto miał słuszność a raczéj kto miał mniéj niesłuszności? Zdaje się, że panowie, bo teraz górale jawnie się przyznają, że popełnili kolosalne głupstwo i radziby wrócić do dawnych stosunków, kiedy to się płaciło byleco za używanie łąki i drzewa i kiedy mórg lasu można było kupić od Homolacsów za 10, wyraźnie dziesięć, guldenów na spłaty. Trudno jednak powetować błędy przeszłości. Grunta albo poszły w inne ręce, albo téż procesowani panowie mówią: nie chcieliście nas słuchać, płaćcie teraz 10 razy drożéj.
— Homolacka (żona Homolacsa) mówiła, że tak będzie — rzekł do mnie pewien stary góral. O źle, że-
Strona:Bronisław Rajchman - Wycieczka na Łomnicę.djvu/18
Ta strona została przepisana.