Strona:Bronisław Rajchman - Wycieczka na Łomnicę.djvu/19

Ta strona została przepisana.

śmy jéj nie słuchali, bo ona chciała dobrze dla nas i płakała aż prosząc, abyśmy się nie sprzeciwiali. Ale byliśmy głupi i myśleliśmy, że się ona boi o siebie...
Das ist eine alte Geschichte, doch immer bleibt sie neu! i boleśniéj pęka od niéj serce, niż od przygód miłosnych. Czyż inaczéj nigdy nie będzie? Powiadają ludzie, że trudne na to lekarstwo. Ale mnie się zdaje, że byłoby łatwem, gdyby panowie Tatr mieli więcéj serca... Gdy się teraz górale przekonali iż głupstwo zrobili, gdy widzą iż są w ręku pana, który może wszelkie najniekorzystniejsze warunki nakładać, należałoby przywrócić dawniejsze stosunki, dawniejszą wysokość opłaty. Tak, ale możeby to górale za słabość uznali, jak w ogóle ludzie mało cywilizowani uważają wszelką dobroć za wymuszoną koniecznością? A z drugiéj strony czyż można wymagać od nowych właścicieli Podhala, którzy już setki tysięcy zapłacili za dobra kupione niegdyś od rządu za kilka dziesiątków tysięcy, aby się dobrowolnie na mniejszy dochód skazywali, aby przywrócili ceny z przed lat kilkudziesięciu, choć sami za wszystko drogo muszą płacić? Wyjątki tylko mogłyby się zgodzić na coś podobnego, lecz wyjątki takie są rzadkie. Życie, niestety, nie jest sielanką.
Przybyliśmy wkrótce do Jaworzyny Spiskiéj, ostatniego etapu do którego można dojechać. Jestto osada hutnicza, położona tak jak huty zakopiańskie, u wejścia do doliny. Z budynków ją składających najbardziéj zajęła nas karczma, albowiem żołądki