kamieni lub zapada w szczeliny śród głazów, pokryte zdradziecko mchem i zgniłym liściem.
Gdyby las ten posiadał liany, to przedstawiałby doskonały obraz lasu dziewiczego, wyrosłego na jakimś gruncie bagnistym. Bez nich jest puszczą północną, przez którą, jak na obrazie Grottgera, duch śmierci przelata.
Obok drogi do Morskiego Oka przez Bukowinę istnieje podobno las nazwany lasem samobójców. Miejsce to, powiada Goszczyński, znajduje się „w lesie ustronnym, odwiecznym i z samego pozoru niemiłym: a jego własność, że obudza chęć nadzwyczajną do samobójstwa. W tych kilku ostatnich latach, słowa Goszczyńskiego, dwie osoby zastrzeliły się w tém miejscu, obie należały do warstwy wyższéj społeczeństwa. Ten sam, który mi to opowiadał, jest także człowiek ukształcony i daleki od ślepowierności w zabobony, a zaręczał mi, że przez ciekawość zwiédził to miejsce i wnet poczuł w sobie samym tę chęć odebrania życia sobie; a w sposób tak silny i tak razem nęcący, że nie wié na czémby się skończyło, gdyby nie był zrobił wielkiego wysilenia i nie oddalił się z lasu jak najrychléj“[1]. Las, przez któryśmy przechodzili, jeżeli nie jest miejscem rzeczoném, to przynajmniéj także zasługuje na ów straszliwy epitet. Tak jest smutny, ponury, tak niemile działa na wyobraźnię i tak ją po-
- ↑ Dziennik podróży do Tatrów, str. 161.