Strona:Bronisław Rajchman - Wycieczka na Łomnicę.djvu/23

Ta strona została przepisana.

gnębia, że chciałoby się „nie być...“ przynajmniéj w tym lesie. Nie doświadczyłem tego wrażenia w tak nieprawdopodobnie wysokim stopniu, jak opisuje Goszczyński, ale oceniając objektywnie stan rzeczy działający na nasze zmysły, przyszedłem do przekonania, że owa nazwa jest dla tego lasu stosowną nie dlatego, żeby las aż zmuszał ludzi do samobójstwa, ale dlatego że byłby dla niego wcale niezłém tłem.
Liczne towarzystwo nie dozwalało mi się rozpłynąć w oceanie niemiłych wrażeń, jakie sprawia zniszczenie i zgnilizna; ale nie wątpię, że wrażliwy wędrowiec, któryby się sam znalazł na tym roślinnym cmentarzu, uległby naciskowi rozpaczliwych widoków i cofnąłby się po kilkunastu krokach, aby umysł swój rozweselić pięknym widokiem Gałajdówki, któremu tylko ludzi niedostaje, aby był rozkosznym. Daremniebym się silił na dokładne odmalowanie wrażenia, jakie nas wszystkich ogarnęło. Zamilkliśmy wszyscy. Wstrzymywaliśmy się sarkania, sądząc, iż niezadługo z lasu wyjdziemy; tymczasem ciągnął się on bez końca. Wreszcie zniecierpliwienie nasze doszło do zenitu.
— Mamy już dosyć tego lasu, rzekł profesor do Sabały, który nas do niego wprowadził dla uproszczenia drogi. Pójdziemy zwykłą drogą, obok potoku.
Wyobraźni mojéj tak było potrzeba otwartego miejsca, zmiany widoków, że mnie te słowa poprostu uszczęśliwiły. Skierowaliśmy się na prawo, ku potokowi, i przedzierając się przez gąszcz tém