byczy w górach. Młode kozice, świstaki, zające, ptastwo, jagnięta, koźlęta są jego strawę powszednią.
Silny, odważny, mądry, wietrzący zdaleka, orzeł jest panem gór. Żadne zwierzę nie jest dlań straszne. Boi się tylko człowieka i umié go zręcznie unikać. Na dzieci jednak rzuca się czasami a i dorosłemu nie daruje, gdy go nad przepaścią przydybie. Rzuca się nań wtedy całą siłą swego lotu i uderzeniem swych skrzydeł usiłuje strącić go z brzegu. Gdy mu się to uda, leci za swą ofiarą rozbitą o dno przepaści i rwie ją w sztuki.
Do starych kozic często z powodzeniem stosuje tę metodę, ale z człowiekiem rzadko mu się to udaje. Człowiek ma broń palną, i w największych opałach potrafi ją skierować ku lotnemu rozbójnikowi, który, poczuwszy niebezpieczeństwo, umyka. Nie słyszeliśmy nic o przypadku, w którymby się orłu powiodło: może dla tego, że umarli nie mówią — a orzeł tylko na samotnych napada. O zamierzonych jednak napadach opowiadają dość liczne przykłady. I tak np. nad Maciejem Rojem, stryjem dzisiejszego przewodnika, zaczął raz kołować orzeł, w miejscu niebezpieczném, coraz bardziéj zbliżając się. Góral jednak spostrzegł go dość wcześnie i przestrzelił mu skrzydło.
Wytchnąwszy nieco, ruszyliśmy ku lewéj stronie, na szczyt Kołowy.
Wiodła do niego więcéj niż półgodzinna droga dość wygodna. Dopiéro blisko samego wiérzchołka stała się nader stromą. Musiałem użyć rąk do po-
Strona:Bronisław Rajchman - Wycieczka na Łomnicę.djvu/35
Ta strona została przepisana.