Zwracano chyba jeszcze uwagę na charakter etnograficzny okolicy, zbierano bajki i pieśni, ale to także tylko dlatego, że tak czynili Chodakowski, Zmorski, Pauli, Kolberg za którymi najczęściéj tylko powtarzano. Wreszcie mieliśmy opisy Morskiego oka, doliny kościeliskiéj, Czorsztyna, Rabsztyna, Ojcowa, Piaskowéj skały; — cały legion naśladowców, albo je na nowo opisywał z tych samych punktów widzenia, albo przerabiał dawne opisy, już to wprost podając całe ustępy już téż je tylko parafrazując. Zjawisko to dające niezaszczytne testimonium paupertatis naszéj niedawnéj literatury turystycznéj, trwało czas długi i tak się ustaliło, że publiczność czytająca jest pewną, iż oprócz Ojcowa, Piaskowéj skały i gór Ś-to Krzyskich, nic zajmującego w przyrodzie królestwa nieznajdziemy, że są to nudne monotonnością płaszczyzny, które ani dla umysłu ani dla fantazyi przedmiotu niedadzą. I piszący był długi czas tego samego przekonania, dopóki go przypadkowe wycieczki nie zaprowadziły do wielkich i majestatycznych grot Olsztyna, do zarówno pouczających jak pięknych grot Skorociskich, o których żaden wykształcony warszawiak nie słyszał! A ileż to jeszcze jest takich miejscowości! I dokądże one czekać będą na pomiary inżeniera, opis naturalisty i ołówek malarza?!
Grzechem byłoby opuścić Skorocice nie odwiedziwszy Grobu Aryańskiego, na wzgórku, niedaleko dworu. Trzeba iść do niego przez koniczynę, coprawda, w tym roku bardzo rzadką, ale bądź co bądź stanowiącą cudzą własność. Postanowiliśmy więc prosić obywatela o pozwolenie, lecz jeden z naszych towarzyszy, który już przedtém zwiedzał tę okolicę i doznał jaknajlepszego przyjęcia od właściciela Skorocic, zaręczył nam, że choćbyśmy nawet szkodę jaką zrządzili, właściciel nie będzie nam miał tego za złe, bo umie cenić uczucia, skłaniające do zwiedzania pamiątek przeszłości. Wybraliśmy drogę najkrótszą i stawialiśmy stopy w wielkie przestwory pomiędzy pojedynczemi roślinkami. Ludzie na to patrzyli, ale nikt nie przyszedł kwestyonować nam praw chodzenia po cudzym gruncie. Bardzo mnie ten fakt cieszył, ale z drugiéj strony, nie mogłem zrozumiéć, dlaczego właściciel obsiewa grób dokoła, nie zostawiając nawet wązkiéj ścieżynki. Może nikt grobu nie zwiedza?
Weszliśmy do grobu. Jest on zupełnie otwarty, bo żelazne drzwi, które go do niedawnych czasów zamykały, odbił jeden z poprzednich właścicieli Skorocic i sprzedał, czy téż użył do celów gospodarczych. Ha! postępujemy! Rzucili się potém chłopi na trumny i nietylko obdarli materye, któremi trumny były obite, ale nadto ściągnęli piękną i dobrze zachowaną odzież ze szkieletów. Teraz
Strona:Bronisław Rejchman - Wrażenia z podróży po południowych okolicach Królestwa Polskiego.djvu/19
Ta strona została przepisana.